niedziela, 5 maja 2013

PROLOG: Jeśli ktoś Cię krzywdzi, chcę walczyć.


Wstęp: Cześć, cieszę się, że tu jesteś. Historia, którą chcę wam przekazać w Bezdechu Uczuć wiele dla mnie znaczy. Teraz, kiedy piszę te słowa, czuję przyjemny ucisk w brzuchu. Czuję się jakbym odprowadzała dziecko do przedszkola, po raz pierwszy. Tak się stresuję, że nie dostrzeżecie w tej historii tego co ja. Po przeczytaniu prologu zajrzyjcie do zakładki 'bohaterowie', jest tam coś, co musicie wiedzieć przed zagłębieniem się w BU. Nawet nie wiecie jak boję się kliknąć na ten pomarańczowy przycisk. Uh. Tylko proszę was, nie wstrzymujcie oddechu, czytając. Podkład

~.~.~


Istnieje tylko jeden sposób, żeby pokonać Człowieka. Naciśnięcie spustu to za mało. Kulka wpijająca się z ogromną prędkością w jego skroń nie odbierze mu skrzydeł. Nie zabierze nadziei, wiary, miłości. Ostatnie tchnienie, ostatnie uderzenie serca, wcale nie zabija. Może odbiera życie, ale nie niszczy istnienia. Człowiek umiera, ale zwycięża. Śmierć jest zwycięstwem. Prawdziwy Zabójca wie, jak uczynić z niej największą porażkę – pozwolić Człowiekowi pociągnąć za spust. Jeżeli sam odbierze sobie największy dar jaki kiedykolwiek mu dano, wtedy upada. Prawdziwy Zabójca, żeby upolować swoją ofiarę, wykańcza tych, na których jej zależy. Tych, bez których nie potrafi żyć. Żeby zmierzyć się z Prawdziwym Zabójcą musisz być Człowiekiem naprawdę silnym. Musisz znosić stratę, żeby oni mogli żyć. Musisz sam stać się zabójcą. Wtedy nawet on Cię nie pokona. 
       Mokre pasma długich włosów przylgnęły do jej bladych ramion, szyi i policzków. Pojedyncze kropelki deszczu spływały po jej drobnym ciele, mieszając się ze słonymi łzami, sączącymi się strużką z pozbawionych wyrazu oczu. Szczupłe palce zacisnęły się na kawałku papieru. Kapiąca z nieba ciecz moczyła kartkę, z każdą kolejną kroplą kolejna litera rozmazywała się, powoli zanikając, jak gdyby nigdy jej tam nie było. 

„Mam nadzieję, że z czasem o mnie zapomnisz. Twoje słońce nadal będzie wschodzić, zegarki będą tykać, ptaki będą śpiewać. Księżyc będzie świecić, a gwiazdy będą trzymać się razem. Ale ja będę samotny. A ty będziesz dalej oddychać, bez najmniejszej pamięci o śmierci.”*

        Wstrząsające dziewczyną dreszcze wciąż się nasilały. Była już zmęczona. Zmęczona płaczem, zmęczona nadzieją, zmęczona otaczającymi ją krzykami i powracającymi obrazami z przeszłości. Wciąż nie widziała końca. Właściwie, nawet nie spodziewała się go zobaczyć. Jej koniec miał być ich końcem. Skoro jednak jego koniec już nadszedł, co z nią teraz będzie? Już dawno sama by ze sobą skończyła, gdyby nie dręczące ją przekonanie, że on jeszcze wróci. Nie odszedł na zawsze, nie zostawił jej samej. Za każdym razem, kiedy próbuje powiedzieć o tym przyjaciołom, krzyki rozdzierają jej uszy, zatyka je rękami i zaczyna śpiewać. Nie chce ich słuchać. Mylą się. Nie kochali go tak mocno jako ona. Wszyscy uwierzyli, że umarł, ale ona wie, że to nie prawda. On wciąż żyje, nie wolno mu odejść. Nie wolno. Nie wolno! Kładzie dłonie na wysokim, marmurowym pomniku, podciąga kolana do góry, wdrapując się na niego. Zimno bijące od kamienia przeszywa jej odkryte nogi. Kładzie się na nagrobku z czarnego marmuru, przykładając do niego policzek. Obejmuje kolana rękoma i zamyka oczy. Nie obchodzi ją, że pudrowa sukienka, którą ma na sobie pewnie już dawno straciła swój naturalny kolor. Wtula się w męską, skórzaną kurtkę zawieszoną na jej szczupłym ciele. 

Ta szczotka nie jest chyba wystarczająco ostra, potrzebuje czegoś twardszego. Polewa szkarłatną plamę kolejną warstwą detergentu, szorując najmocniej jak potrafi. Kostki na jej dłoniach przecierają się, zaczyna sączyć się z nich ciemnoczerwona maź, ale nie zwraca na to uwagi. Starsza kobieta odciąga ją od kurtki za gruby koński ogon i wymierza jej siarczysty policzek. Oczy dziewczyny zachodzą łzami. 
Trisha, zostaw. Wiesz jak uwielbia tą kurtkę. MUSI być czysta.
Połowa jej twarzy poczerwieniała, szaro – niebieskie tęczówki wpatrują się w Trishę, co jakiś czas, zerkając z obawą ku drzwiom, jakby miał pojawić się w nich ktoś, kto nie powinien tego zobaczyć. Kasztanowłosa kobieta zasłania usta dłonią i kręci głową. Dziewczyna podnosi się i rusza ku niej. 
Trisha? Dlaczego płaczesz?
Kobieta znowu kręci głową, odsuwając się o dwa kroki do tyłu. Wpija w brunetkę przepełnione żalem spojrzenie. 
Zrozum, że jego już nie ma. Pogódź się z tym. Może jego ciało gdzieś tam jest, ale to już nie on, Naomi. Już nigdy nie zobaczymy jego uśmiechu, nie usłyszymy jego głosu. Nie utrudniajmy sobie tego.

          Zmięła kartkę w kulkę i ścisnęła ją w dłoni. Żałowała, że nie skryła jej przed deszczem, mogłaby ją zatrzymać. Może wtedy by jej uwierzyli. Może potraktowaliby tą wiadomość jako wystarczający dowód. Ale nie pomyślała. Nadal jest chorą z miłości wariatką, nie dopuszczającą do siebie faktów. Zadaje wszystkim ból, budząc w nich wspomnienia. Jej twarz przypomina im o nim. Nic dziwnego, przecież byli nierozłączni. Już nic nigdy nie będzie takie samo. Tak naprawdę, razem z nimi odeszła przyjaźń. Brakuje dwóch elementów układanki, nie są w stanie załatać tej dziury. Poczucie odpowiedzialności i przywiązanie nakazuje im trwać u swoich boków i podawać sobie ręce, podtrzymywać się przed upadkiem. Ale to niemożliwe. Jeżeli mają się kiedyś podnieść, to nie w swoim towarzystwie. Za dużo razem przeszli. Za dużo widzieli. 

Roześmiany blondyn wpadł do kuchni, przepełnionej zapachem pieczonych bananów i gorącej czekolady. Naomi siedziała na blacie, trzymając w dłoniach twarz bruneta i śmiejąc się, muskała włosami jego gładkie policzki. Chłopak trzymał dłonie na jej udach, każda podjęta przez niego próba przesunięcia ich wyżej kończyła się leciutkim uszczypnięciem w ramię. Dziewczyna składała na jego szyi ciepłe pocałunki, sprawiając, że mimowolnie przymykał oczy, a kąciki jego ust unosiły się ku górze. Niall przekradł się bezszelestnie tuż obok nich, wyciągając z piekarnika owoce. Polewał je słodką masą, kiedy go zauważyli. Czarnowłosy uderzył go lekko w kark, rozbawiony pragnieniem, czającym się w niebieskich tęczówkach. Jedyna miłość Horana – jedzenie, niedługo miała przysporzyć jego podniebieniu niesamowitych rozkoszy. 
Wiecie co? Wy naprawdę pasujecie do siebie jak banany i czekolada. Powinniście kiedyś wziąć ślub.
Wepchnął do buzi połowę żółtego owocu, nieświadomie brudząc się czekoladą. Na twarzy brunetki zakwitł delikatny rumieniec. 
Banany z czekoladą podamy jako główne danie na weselu. - ciemnowłosy chłopak odsłonił rządek bielutkich zębów, opierając się czołem o czoło Naomi.

        Uderzyła łokciem w nagrobek, na którym leżała, zagryzając wargi, kiedy przeszywający ból zaczął rozchodzić się po jej wychłodzonym ciele. Nie zważając na drętwiejące palce, zacisnęła dłoń w pięść i z całej siły pchnęła czarny flakonik stojący na wysokości jej oczu. Naczynie spadło z brzękiem na ziemię, rozbijając się na dziesiątki ostrych kawałków. Kilka gałązek różowej magnolii wylądowało na błotnistej ścieżce. W locie pozostawiły po sobie słodki, kwiatowy zapach od którego zakręciło jej się w głowie. Już ich nie potrzebowała. Nie potrzebowała nikogo. Coś się zmieniło. Nie ma już serca. Kiedyś je miała. Było naprawdę piękne, zasługiwało na miano ludzkiego. Powierzyła je drugiemu człowiekowi, ale on odszedł, zabierając serce ze sobą. Została po nim tylko garstka kryształowych odłamków jak po flakoniku, który przed chwilą strąciła. Musi nauczyć się żyć bez niego. Bez serca i bez miłości. Ludzie odchodzą. Kradną serca. Tak już w życiu bywa.

Nie mogła powstrzymać uśmiechu, naciskając na dzwonek do drzwi przy 2 Shepherd's Walk w Londynie. Za każdym razem sprawiało jej to tyle samo radości. Za każdym razem zagryzała wargę, zastanawiając się, kogo zobaczy w drzwiach. Dzisiaj musiała czekać dłużej niż zwykle. Przestępując nerwowo z nogi na nogę nadusiła posrebrzany guziczek i przytrzymała go przez dobre trzy sekundy. Usłyszała przytłumione głosy i ciężkie kroki, zmierzające ku wejściu. Ktoś pociągnął za klamkę, a jej oczom ukazała się nieznajoma twarz. Czarnoskóry mężczyzna miał na sobie mundur i na pewno nie był żadnym z ochroniarzy jej przyjaciół. Otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, ale zza jego ramienia wyłonił się Harry. Naomi zawiesiła wzrok na jego twarzy. Miał zaczerwienione oczy. 
Komendancie Steven, chyba lepiej będzie, jeśli... - zwrócił się do mężczyzny, lekko łamiącym się głosem. Dopiero teraz zauważyła odznakę błyszczącą na jego piersi.
Policjant pokiwał głową w zadumie, wracając do środka. Spojrzała na Stylesa, nie kryjąc zaskoczenia. Na jego twarzy malowało się dziwne wahanie, jakby zastanawiał się jak ubrać w słowa to, co zamierzał powiedzieć. Wargi bruneta zadrżały, a z oczu popłynęły zbyt długo tłumione łzy. Bez słowa przygarnął zesztywniałą Naomi do siebie i zamknął ją w silnym uścisku. Pragnęła zapytać co się dzieje, ale wtedy go zobaczyła. A raczej jego ciało, bezwładnie rzucone na kanapę w salonie. Błyski fleszy oświetlały jego pozbawioną życia twarz. Poczuła, że się dusi. 

Jeżeli... - zachrypnięty głos, wydobywający się spomiędzy spierzchniętych warg dziewczyny wciąż skrywał w sobie odrobinę melodyjności. Zawahała się, starając się przełknąć gulę, tkwiącą w jej gardle. - …umarłeś... jestem w stanie Ci wybaczyć.
Podniosła się powoli, jakby każdy ruch sprawiał jej niezwykłą trudność.  Przez ostatnie miesiące łzy wyżłobiły sobie głębokie koryto na jej policzkach, ale teraz pozostały tam jedynie czarne smugi. Po raz pierwszy od dłuższego czasu, jej oczy były suche. Przyjrzała się marmurowej tablicy przyozdobionej złotymi literami. 
Ale jeżeli kiedyś wrócisz, przyrzekam, że zabiję Cię własnymi rękami. 
Słowa wyślizgiwały się spomiędzy jej warg i rozpływały się w powietrzu razem z wydychaną przez dziewczynę parą. 
Za to co z nami zrobiłeś.
Wstała, nie otrzepując piasku z jasnych, obdrapanych kolan. Uklękła przy sąsiednim grobie, wyciągając zapalniczkę ze spranego, dżinsowego plecaczka. Zdjęła nakrętkę z przygasającego już znicza, przytknęła ogień do knota, przez moment grzejąc przy nim prawie posiniałe dłonie. Odstawiła znicz na nieco jaśniejszy pomnik, wykonany na wzór tego, na którym przed chwilą leżała. Ktoś najwyraźniej chciał, żeby wyglądały identycznie. Obserwowała tańczący na wietrze pomarańczowy języczek, kąciki jej ust uniosły się nieznacznie ku górze. 
Do zobaczenia, Liam. 
Szepnęła chwytając w dłoń ubłoconą gałązkę magnolii. Pstryknęła zapalniczką, czekając aż ogień zamknie w swoich sidłach różowe kwiaty. Rzuciła płonącą wiązankę na pomnik z czarnego marmuru i odwróciła się na pięcie, obdarzając go ostatnim spojrzeniem. 
Spoczywaj w pokoju, skurwysynie.
Czasami jest po prostu za wcześnie, żeby zrozumieć. Nieświadomość boli, ale zapewnia bezpieczeństwo. Wiedział, że Naomi nigdy nie biegała zbyt szybko. Nie uciekłaby, jeśli by ją o to poprosił. Obiecali sobie, że będą trwać przy sobie na zawsze. Obietnice to tylko słowa. Ulotne, nic nie znaczące słowa. Wypowiedział ich w swoim życiu tak wiele... Wiedział, że sobie poradzą. Zmienią się, ale będą żyć. Już nikt nie ucierpi z jego powodu. Ale on będzie samotny. To nic, on też sobie poradzi. Nigdy nie bał się samotności.

the clocks will tick... and tock...

*wiersz, który był inspiracją do powstania BU znalazłam na tumblrze, niestety nie należy do mnie.

19 komentarzy:

  1. cudowne, rozumiesz? kocham to! świetne...
    będę to czytać :")<3 kc
    ~~ @Niallerowaax

    OdpowiedzUsuń
  2. jdfcniegrfvuyerbgchm OMG zajebiste

    OdpowiedzUsuń
  3. Wdech... wydech... wdech... nie no, nie mogę. Muszą łzy wylecieć.

    Jak już powiedziałam, wystarczyło przeczytanie kilku pierwszych słów i wsłuchanie się jednocześnie w jedną z moich ulubionych piosenek, bym się złamała. Łamałam się tak od słowa do słowa. Czytałam wszystko tak powoli, tak dokładnie... Wszystko do siebie idealnie pasowało. To intensywne, silne wspomnienie tak na mnie zadziałało, że czułam się jak główna bohaterka. I przez chwilę to ja siedziałam na blacie kuchennym, to ja podchodziłam pod drzwi, to ja leżałam na chłodnym marmurze.

    Zgodnie z Oli twierdzę, że jest to najbardziej wzruszający prolog jaki udało mi się czytać. Mimo, że już przejechałam wzrokiem po wszystkich słowach i próbuję coś wcisnąć do komentarza, muzyka wciąż płynie, a łzy wciąż kapią.

    To, co ze mną robisz jest niezwykłe. Uwielbiam każde Twoje dzieło, jesteś na prawdę niesamowita.
    Skutecznie zachęciłaś mnie do czytania świetnym zwiastunem, ale przeczytanie prologu zmusiło mnie do słów "Umrę, jeśli nie będę czytać".
    Dziękuję, że mogłam trafić na Twoje cudeńka.

    Pozdrawiam i życzę mnóstwo weny, a ja udaję się do krainy rozryczanych i wiotkich emocjonalnie nędzników.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne.. Słowa świetnie dobrane, tak, że zlewają się w jedną całość. Nie można dzięki temu odczuć, że każde zdanie jest o czymś innym. Płynnie przechodzisz do kolejnych tematów, a co najważniejsze- intrygujesz. I to jest największa cnota każdego pisarza. Jeśli intrygujesz i zaciekawiasz czytelnika, to już zwyciężyłaś.

    Będę czytać. Będę, z pewnością. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdecydowanie najlepszy prolog, jaki kiedykolwiek czytałam. Każde słowo jest przepełnione uczuciem. Już po pierwszych słowach wyczułam, że będzie to opowieść inna niż wszystkie. Prolog jest bardzo tajemniczy i po przeczytaniu go nie mogę się doczekać #1. On sprawia, że chcesz tu i teraz wiedzieć, co się stanie, jaka jest historia, dlatego błagam nie każ nam długo czekać.
    Po raz kolejny powtórzę Ci, że masz niesamowity talent do kierowania ludzkimi uczuciami, do zamykania w słowach wszystkiego tego, co piękne.
    ~@usmilerightnow

    OdpowiedzUsuń
  6. o boże, cudowne *.* będęcytać. informuj mnie : @_SWAGSWAG_
    [SPAM]
    my-world-my-gray-reality.blogspot.com licze na komentarz (:

    OdpowiedzUsuń
  7. Istnieją opowiadania, które zaczynają nas interesować dopiero po paru rozdziałach.
    Istnieją opowiadania, przy których gdy czytamy już pierwsze słowa zaczynami mieć mdłości od tej słodyczy, nierealnych wydarzeń, które mają miejsce. Przeczuwamy, że za niedługo rozpocznie się banalna i często spotykana historia, nie wnosząca absolutnie nic. Będzie po prostu kolejną opowieścią, która nam umknie po pewnym czasie nie zostawiając niczego po sobie. Gdy rozpoczęłam czytanie prologu, właściwie nie nastawiałam się na nic. Po prostu zaczęłam czytać nie próbując analizować tego co może mnie czekać. Jednak po pierwszych słowach wiedziałam, że nie mogę przejść obojętnie koło twojego bloga i zostawić tak po prostu czegoś, co wciąga mnie już od pierwszej linki. Nawet twoja notka wstępna dała sygnał, że to nie będzie prosta historia, podchodzisz do niej bardzo emocjonalnie i traktujesz bardzo personalnie, a skoro tak to musi to być dla Ciebie ważne. Po przeczytaniu prologu, mam już pewność, że zostanę na dłużej. Właściwie nic nie jest jasne, wszystko jest zagmatwane i przesiąknięte potężną dawką, żalu, cierpienia, bólu. Jedyną radością, która i tak potem odbija się sztyletem w serce, są wspomnienia. Wspomnienia ciepłe i gorące, w których kochana osoba była nam bliższa niż my sami, dawała radość siłę i nadzieję. Ale gdy umysł zda sobie sprawę, że są to tylko ulotne chwile z przeszłości, a ktoś komu oddaliśmy serce zniknął , wszystko zaczyna odbijać się strasznym echem i boleć jeszcze bardziej. Moment , w którym występowała Trisha był, krótki ale to co było w nim ukazane było ważne. Musimy się tutaj zderzyć z bólem matki, bólem który w paru słowach odczuwamy jak jest niemal namacalny. To oddaje cierpienie nie tylko Naomi, ale i świata dookoła, który traci wiarę na powrót osoby, którą kocha.
    Przeczytałam zakładkę z bohaterami tak jak radziłaś i naprawdę jestem zaciekawione. Prolog mnie zainteresował i może zapowiadać naprawdę fajne opowiadanie. Ciekam z niecierpliwością na pierwszy rozdział, jeżeli możesz informuj mnie na twitterze : @Eirenneee
    Życzę Ci dużo weny i uśmiechu z prowadzenia bloga! :)
    Pozdrawiam!

    ~Eirene

    OdpowiedzUsuń
  8. Oh, to jest piękne, niesamowicie poruszające. Sprawiłaś, że każda komórka w moim ciele teraz dar ze wzruszenia. To jest niesamowite. Nie jestem dobra w przemowach, ani takich podobnych rzeczach więc mogę napisać, że masz Karolku ogromny talent! Moja intuicja podpowiada mi, że będzie to jeden z tych blogów, na którego będę wchodzić z radością. O rany moje oczy są zaszklone, a ja teraz na opak piszę do Ciebie, bo ledwo widzę. Dawno blog mnie tak nie poruszył. Co Ty ze mną zrobiłaś?! Życzę Ci aby ten blog odniósł sukces, bo zasługujesz na to! Czekam z niecierpliwością ma 1. rozdział. Twoja M.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zazwyczaj czytając prolog i pierwsze rozdziały opowiadanie nie zachwyca nas jakoś szczególnie. Musi nabrać tempa i różnych wydarzeń. Większość historii zaczyna się prosto i banalnie. Wtedy jesteśmy w stanie przewidzieć jak się ono zakończy. Czujemy tą słodycz, że przez nią odczuwamy nieprzyjemny ból brzucha, mdłości. Wszystkie opowiadania zaczynają się tak podobnie, że nie chce się nawet zaczynać czytać prologu.
    U ciebie wszystko jest inaczej. Brak mi słów, aby cokolwiek tutaj wypisać na ten temat. Prolog bardzo mnie zaciekawił i zachęcił do dalszego śledzenia tej historii.
    Płynność twojego pisma jest fantastyczna. Nie wspomnę o dobranych słowach, bogatego słownictwa. Nie chcę chwalić dnia przed zachodem słońca, lecz inaczej się nie da.
    Poczułam, że z każdym rozdziałem będzie zaskakująco i aż człowiekowi zabraknie jakichkolwiek słów do napisania jakiegokolwiek komentarza.
    Podkład muzyczny do tego prologu dobrze się komponuje. Obawiałam się jakiejś piosenki, która mi kompletnie nie podpadnie pod gust, ale zauważyłam, że jest w porządku.
    Tak jak kazałaś weszłam w zakładkę "bohaterowie" i zapoznałam się z całością. To także mnie zainteresowało i jestem zdania, że chcę zostać tutaj na dłużej.
    Prosiłabym cię, abyś informowała mnie na twitterze: @kariisxx
    Pozdrawiam i życzę weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zabawne jest to, kiedy człowiek zdaje sobie sprawę, że dwie osoby, znające się wcale nie tak dobrze i długo są w stanie być do siebie aż tak bardzo podobne, a ich myśli idą w tym samym kierunku. Prolog Wstecznego Lusterka powstał właśnie przy Another Love, właśnie dlatego Malik przyniósł inne kwiaty niż żonkile. Podczas czytania prologu Bezdechu Uczuć byłam przygotowana na zmierzenie się z dużą dawką emocji, myślałam, że podołam i nie będę się czuła tak źle, jak zazwyczaj czuję się po przeczytaniu Insidera. Cóż, czytanie zakończyłam z głośnym westchnięciem i starciem z policzków łez. Tym razem nie gniewam się na Ciebie, tym razem nie miałam tuszu na rzęsach i nie wyglądałam jak upiór. Byłam jedynie spuchnięta, ale mama się przyzwyczaiła. Czasami mówi, że od tego, że płaczę częściej, niż się uśmiecham, zapomina jak moja twarz wygląda bez zaszklonych oczu i mokrych śladów na skórze.

    Kiedy czytam teksty z pod Twojej ręki nie umiem pohamować się i chociaż raz powiedzieć sobie "Zazdroszczę Ci talentu, dziubek". Kiedy czytam to, co Twoje, mam wrażenie, jakby Twoje słowa mnie rozbierały, jakby przez to nawierzch wychodziło to, co zajmuje miejsce we mnie najgłębiej, na dnie serduszka. Kalejdoskop emocji i uczuć, który we mnie rozpalasz, powinien mnie cieszyć, bo świadczy o tym, że nie jestem pusta, a wrażliwa, że wiele różnych bodźców we mnie siedzi. Nie potrafię pozbyć się jednak wrażenia, że po każdorazowym przeczytaniu rozdziału oddaję pewną część mnie, którą Twoje słowa wchłaniają i nigdy nie będę miała szansy ich odzyskać. To tak, jakbyś przez swoje słowa sprawiała, że moje serce jest Twoją własnością. I tak jest. Jestem kukłą w Twoim rękach, możesz zrobić ze mną co chcesz, do perfekcji opanowałaś umiejętność poruszania moją wrażliwością. Wybucham, gdy czytam.

    Jeszcze nie przeczytałam historii, której prolog powaliłby mnie na kolana tak, że powiedziałam: "To był najlepszy prolog, jaki czytałam". Osiągnęłaś to Bezdechem Uczuć i mam nadzieję, że Twoje słowa są na tyle potężne, że nikt nie zdoła Ciebie pokonać i nie spadniesz z mojego pierwszego miejsca. Zresztą, od początku jesteś moją ulubienicą, przy Twoim opowiadaniu wkraczałam w świat ff1D, Tobie wiele zawdzięczam, więc czy możliwym jest, aby znalazł się ktoś lepszy od mojego dziubaska? Nie? To dobrze.


    Ból, ból, ból... Ile bólu zdołam na siebie przyjąć, ile będę miała siły na życie wśród smutku i łez? Wiem, że muszę się uzbroić i przygotować na tę historię, jeżeli nie chcę ześwirować.

    Twoja Oli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam z tego wszystkiego dodać, że wkradł Ci się błąd w zdaniu: "Prawdziwy Zabójca, żeby upolować swoją ofiarę, wykańcza tych, na którym jej zależy." - zamiast "którym" powinno być "których".

      Usuń
  11. świetne *.* .Zapraszam na mojego bloga o Nelly i One Direction . Jesli ci sie spodoba licze ze go zaobserwujesz i zostawisz komentarz .http://i-know-than-he-is-the-only-one.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Zabiłaś mnie. Dosłownie mnie zabiłaś tym prologiem. Siedzę i płaczę, chociaż wczoraj obiecałam być silna i nie ronić łez. Nie mogę. Wiesz, że jesteś mistrzem w tym co robisz? Nie ma Ci równych. Ten podkład muzyczny, to był naprawdę świetny pomysł. Jak zwykle nie napiszę nic mądrego, bo ja się do tego nie nadaję, co można zauważyć właściwie na każdym kroku. Przy Twoim talencie, czuję się tak beznadziejna, że mam ochotę iść w ustawienia i nacisnąć "usuń". Poczułam się głupia, pozbawiona wszelakich zdolności. Powieki mnie strasznie pieką, nie powinnam płakać, bo tylko pogarszam ich stan.
    Z początku, w tych niektórych fragmentach było widać tyle radości i szczęścia, chociaż od pierwszych słów zdążyłam zauważyć, że to nie będzie nic wesołego. Ale to wszystko, poprzeplatane między sobą tworzy tak spójną i piękną całość, że nic tylko zachwycać się nad tym. Już sobie wyobrażam jak wiele łez wyleję czytając rozdział pierwszy, drugi, trzeci, dziesiąty i kolejny i kolejny. Nienawidzę tego, że tak wiele rzeczy chwyta mnie za serce. I chociaż z każdym dniem coraz mocniej dochodzą do mnie pewne fakty, są rzeczy, które zawsze będą wywoływać we mnie emocje.
    I właśnie do mnie dotarło jak pusta jestem w środku. Co lepsze - nie ruszyło mnie to. To ma sens, dlaczego...
    Jesteś moim mistrzem. I liczę na to, że któregoś dnia, wydasz książkę, którą postawię na półce i uśmiechnę się wiedząc, że mogłam poznać w jakiś pokrętny sposób autorkę tego dzieła, napełniając się dumą, że kiedyś odpisała mi kilka razy na twitterze i czytała moje bazgroły, które właśnie w tym momencie oficjalnie uznaję za śmiechu warte.
    Mam nadzieję, że kiedy wyjdę ze szpitala znajdę na Twoich blogach mnóstwo lektury i będę miała co nadrabiać. Wywołujesz u mnie dziwne emocje. I czy dziwne będzie stwierdzenie, że Cię kocham? Autentycznie kocham Cię za to co robisz, jak piszesz. Kłaniam się do stóp, łamiąc przy tym kręgosłup. Właśnie znalazłaś kolejnego, wiernego jak pies czytelnika.
    Gorąco Cię ściskam i pozostawiam swoją wiarę z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  13. Najlepszy prolog, jaki kiedykolwiek czytałam. Widać że pisanie jest twoją pasją i czymś co kochasz. Cały prolog pisałaś z uczuciem,pięknym uczuciem ;) Przy Twoim talencie, czuję się beznadziejna. Mam nadzieję że będziesz prowadzić tego bloga do końca ;)
    I nie spodziewałam się że to Liam umarł. To było dla mnie zaskoczenie...
    Dobra, nie umiem pisać komentarzy więc pisze tylko tyle. ;]

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetnie się zapowiada. Czekam na 1 rozdział. Informuj mnie @mymedecinexx. Zapraszam też do siebie na tłumaczenie nowej historri z Justinem http://run-tlumaczenie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. O Jezu. Nie umiem opisać tego co czułam,gdy to czytałam. Prolog jest pełen bólu, nieskończonej i szczerej miłości. Takie głębokie... To zdecydowanie najlepsze opowiadanie (tzn prolog) jaki/e czytałam! Uwielbiam smutne historie, przyprawiające mnie o dreszcze na karku z każdym słowem ... i to jest właśnie taka! Jesteś niesamowita, twój styl pisarski jest niesamowity. Po prostu nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, będę go chłonąć jak gąbka. Kiedy będzie?? Jejuniu, powiadamiaj mnie na twitterze o kolejnych rozdziałach, jakbyś mogła, choć pewnie i tak będę wchodzić codziennie i sprawdzać, czy coś dodałaś. Świetnie dobrana muzyka - za to też duży plus.
    Na początku myślałam, że to Zayn umarł, a tu ''– Do zobaczenia, Liam. '' a ja taki szok! Masz niesamowite zdolności, kocham Cię, ubóstwiam! <33
    To życzę weny i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, bejbe <33333
    @Julia_S_1D z twittera xox

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny, popłakałam się :( proszę informuj mnie na tt @AliceDomanska

    OdpowiedzUsuń
  17. Aż zachciało mi się płakać. Bardzo dobry...bardzo.
    Nie wiem jak ubrać w słowa, coś tak pięknego i zarazem fascynującego. Naprawdę, ciężko.
    Jak to mówią: "piękna nie da się wyrazić słowami". I jest to prawdą.
    Będę tu wpadać o wiele, wiele częściej :)
    Pozdrawiam,
    @Emilakobus

    OdpowiedzUsuń
  18. zakochałam się od razu, pięknie to wszystko opisałaś

    OdpowiedzUsuń